Bohaterowie nie umierają
Zawsze był w bibliotece. Przeczytał wszystko, co tam było. Interesował się historią. Mówił: „Przyjdą takie czasy, że Ukraina będzie Ukrainą!”. Pewnie dlatego poszedł na służbę.
Ludzie w różny sposób wychodzili z szoku, jaki przeżyli w pierwszych dniach wojny.
Ja poszedłem do pracy.
Nie było to łatwe, ponieważ z mojego domu do miejsca pracy było czterdzieści kilometrów. Autobusy przestały kursować 24 lutego. Dał się we znaki krótkotrwały kryzys paliwowy. Przewoźnicy pamiętali też o polowaniu na busy, które Rosjanie urządzili w 2014 roku na Donbasie, więc nie chcieli narażać ani pasażerów, ani siebie.
Przez kilka dni musiałem zatem polegać na przypadkowym transporcie.
Choć może się to wydawać dziwne, udało mi się bardzo szybko dotrzeć do pracy – w Bibliotece Publicznej im. Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu. Po ciężkim dniu i trzykilometrowym spacerze do obwodnicy Wyszyńskiego przyjemnie było złapać oddech na przytulnym przystanku autobusowym. Nawet nie chciało mi się wstawać z ławki, dlatego przepuściłem kilka samochodów w kierunku Szumska. W tym czasie na pobocze zjechał biały mercedes sprinter. Wysoki, barczysty kierowca w średnim wieku wszedł do sklepu, który znajdował się przy przystanku autobusowym. Trzy minuty później wyszedł ze szklanką czegoś ciepłego i jakimś jedzeniem w papierowej torbie. Spojrzał na mnie i zaproponował:
– Jeśli wybiera się Pan do Szumska, to proszę wsiadać.
Gdy tylko otworzyłem prawe drzwi, kierowca powiedział:
– Proszę patrzeć pod nogi. Jedliśmy z kolegą śniadanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta